niedziela, 24 listopada 2013

PACZKA DLA POLSKIEGO KOMBATANTA NA KRESACH - BOŻE NARODZENIE 2013

Gdybyśmy zostali zapytani z czym kojarzą nam się Święta Bożego Narodzenia z pewnością rzucilibyśmy wiele różnych odpowiedzi. Każdemu kojarzą się one nieco inaczej.Mimo to kilka słów występowałoby nader często - rodzina, dom, spokój.

Czas świąteczny jest dla nas odpoczynkiem od szkoły, uczelni, pracy. Mimo dość ciężkich czasów dla polskiej rodziny na ogół stać nas na godne spędzenie tej niezwykle ważnej chrześcijańskiej tradycji.

Żyjąc w czasach pośpiechu, stresu, pogoni za pieniądzem, możemy w końcu usiąść, odśpiewać kolędę i zjeść wigilijnego karpia. Rzadko, jednak myślimy o tych, którzy częściowo stracili rodzinę, dom i spokój.

Jak inaczej określić Kombatantów, którzy żyją na dawnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej? Tragedia komunizmu ustaliła granicę, która dzieląc Państwo Polskie oderwała ich od części rodzin. Niegdyś żyli oni w jednym kraju - Polsce rozciągającej się daleko na wschód, gdzie leżały województwa: Wileńskie, Nowogródzkie, Poleskie, Wołyńskie, Tarnopolskie, czy Stanisławowskie. Od wieków rodzili i umierali tam Polacy, tworząc kulturę, przez niektórych określaną jako Kolebka Polskości. Niestety, brutalna polityka ustalając sztuczne granice odebrała, im kontakt z rodziną, oddzieliła od reszty kraju, skazując na depolonizację.

Wielu z nich nie poddało się sowietom i nadal walczyło. Przechodzili oni do drugiej konspiracji za co byli bezwzględnie tępieni i mordowani. Przetrwało niewielu.... A jednak! Nawet ci, którym udało się ujść z życiem nie porzucili Polskości. Nie poddali się ultimatum oprawców komunistycznych. Odrzucili wizję spokojnego, dostatniego życia w zamian za odrzucenie Ojczyzny. Związek Sowiecki upadł ponad dwadzieścia lat temu, lecz oni nadal są obywatelami drugiej, czy trzeciej kategorii.

Wielcy Bohaterowie Polski, którzy przez całe życie nie poddali się nikomu, żyją w trudnych warunkach. Nie tylko ze względu na represje formalne (zakazywanie polskich nazw ulic nawet w miejscowościach zamieszkanych przez znaczną większość Polaków itd.), ale przede wszystkich przez trudności materialne. Ludziom, którzy poświęcili najpiękniejsze lata młodości służbie Polsce, dziś brakuje na chleb.
Naszym obowiązkiem jest pomóc tym, którzy walczyli o Wolną Polskę. Pokażmy, że pamiętamy.

Jeśli nie możesz pozwolić sobie na wkład finansowy - przekaż pocztówkę!
Najbliższy koordynator akcji znajduje się w Lublinie, więc pocztówki możecie przekazywać nam. Od nas trafią one do koordynatora, gdzie zawieziemy je z resztą produktów uzbieranych w gronie organizacji i jej sympatyków.

Kontakt: narodowytomaszow@gmail.com
Wiadomość Prywatna na naszym FanPage na Facebooku.

środa, 20 listopada 2013

MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI 2013 – OKIEM UCZESTNIKA


Tegoroczna największa manifestacja w dniu 95 rocznicy odzyskania niepodległości, zapowiadała się wyjątkowo. Każdy z nas, uczestników czekał na ten dzień od momentu zakończenia Marszu Niepodległości 2012. Dodatkowo właśnie na 11 listopada zaplanowano w Warszawie Szczyt Klimatyczny ONZ co dodawało samej oprawie tego święta dodatkowe znaczenie. Chodziły słuchy, że lewackie bojówki będą mogły tego dnia zakłócać manifestację dumnych Polaków w dniu ich święta. Jak bywa co roku na kilkadziesiąt kilometrów przed stolicą zaczęły się pojawiać policyjne patrole.


W samej Warszawie obyło się bez większych zakłóceń i na godzinę przed rozpoczęciem Marszu większość uczestników zaczęła szczelnie wypełniać plac pod Pałacem Kultury i Nauki. O godzinie 14:30 na mównicę ustawioną na jednym z wozów z nagłośnieniem weszli liderzy Ruchu Narodowego, głos zabrał między innymi Marian Kowalski, który serdecznie przywitał wszystkie przybyłe organizacje narodowe takie jak Obóz Narodowo – Radykalny czy Młodzież Wszechpolska z poszczególnych miast, nie zabrakło oczywiście niezależnych organizacji działających w różnych miastach jak choćby Narodowy Rzeszów. Dostrzec można było również wiele osób niezwiązanych z żadną z wyżej wymienionych organizacji, w różnym wieku począwszy od nastolatków a na ludziach wyglądających na rencistów czy emerytów kończąc. Można było zaobserwować wiele osób, które przybyły z dziećmi.

Sam Marsz rozpoczął się mniej więcej o godzinie 15:00. Odpowiednio zabezpieczony i obstawiony przez członków Straży Marszu Niepodległości pochód zaczął powoli sunąć do przodu. Prowadzony przez gości honorowych oraz organizatorów marsz bez przeszkód pokonywał kolejne metry trasy. Wszystko odbywało się bardzo spokojnie. Należy zwrócić w tym momencie uwagę, na szczególną uwagę policji skupioną na uczestnikach zgromadzenia, którzy obserwowani byli z krążącego nad głowami uczestników helikoptera. Później, co jakiś czas czoło pochodu musiało się zatrzymywać, ponieważ dzięki szybkiemu tempu marszu następowały luki wśród członków pochodu. Nieznaczne niepokoje pojawiły się około godziny 16 kiedy to doszły do nas informacje o drobnych incydentach mających miejsce, gdzieś z tyłu przemarszu. Osobiście zaskoczyło mnie to, że na ulicy Sportowej z tyłu ambasady rosyjskiej, nie było żadnego zabezpieczenia ze strony policji, dosłownie rzecz biorąc 0 obstawy. Było to o tyle ciekawe, że już od strony frontowej przy ulicy Belwederskiej dostęp do tej placówki był ściśle obstawiony przez funkcjonariuszy prawa. W konsekwencji doprowadziło to drobnych incydentów do jakich możemy zaliczyć wrzucenie kilku petard czy rac na jej teren. Kolejne nieprzemyślane działanie policji miało miejsce przy Belwederskiej, gdzie w pewnym momencie rozdzielono marsz na dwie części, bez podawania żadnego powodu, ustępując po kilkunastu minutach. Mniej więcej w tym samym czasie otrzymałem informację od osoby obserwującej transmisję w telewizji o rozwiązaniu zgromadzenia, co nie ukrywam wprawiło mnie w osłupienie, ponieważ nadal spokojnie maszerowaliśmy w kierunku Agrykoli. Po minięciu pomników Józefa Piłsudskiego oraz Romana Dmowskiego skierowaliśmy się w stronę Agrykoli, szczelnie wypełniając powierzchnię parku. Następnie miejsce miały przemówienia liderów Ruchu Narodowego oraz zaproszonych gości takich jak Gabor Vona – lider ugrupowania Jobbik, III siły politycznej w węgierskim parlamencie. Całość zakończył hymn narodowy, wykonany przez wszystkich obecnych tam uczestników zgromadzenia.
Mogę śmiało powiedzieć, że już nie mogę się doczekać kolejnego – Marszu Niepodległości 2014, który z pewnością pobije liczbę uczestników z tego roku, która wyniosła według uczestników 100 tysięcy osób. Należy również wyraźnie zaznaczyć, że organizatorzy całkowicie odcięli się od wszelkiego rodzaju prowokatorów oraz zadymiarzy, którzy dopuścili się aktów chuligaństwa pod ambasadą Federacji Rosyjskiej oraz na Placu Zbawiciela.

sobota, 16 listopada 2013

11.11 Warszawa - Okiem Strażnika

Podczas tegorocznego Marszu Niepodległości postanowiliśmy włączyć się w struktury Straży Marszu. Zebraliśmy ośmiu członków gotowych podjąć się tego wymagającego zadania. Sam Marsz poprzedzały szkolenia przygotowujące nas do skutecznego spełnienia obowiązków wynikających ze specyfiki tego wielotysięcznego pochodu.

Organizacja naszego uczestnictwa w Straży wybiega oczywiście pewien czas w przeszłość, a sam Marsz był dla nas zwieńczeniem wysiłków oraz sprawdzianem przygotowania. Weszliśmy w skład Plutonu Lublin, który przydzielony został do banerów na czele Marszu. Mieliśmy, więc odpowiedzialne zadanie, które polegało na równym prowadzeniu pochodu. Ustawieni byliśmy na środku, po obu flankach mając kolegów z Plutonu Łódź i Plutonu Siedlce.
Udział w Straży Marszu bez wątpienia wymagał od każdego ze Strażników dyscypliny i odpowiedniego zaangażowania, a od ogółu dobrego zgrania. Biorąc pod uwagę rozmiar zgromadzenia nie było zadaniem łatwym prowadzenie go przez około 600 Strażników. Na szczęście ogromna większość uczestników ze zrozumieniem wykonywała polecenia Straży, co pozwoliło na sprawne przejście. Oczywiście, nie zabrakło także "gorących głów", które nie tylko nie podporządkowały się wytycznym, ale nieraz zachowywały się wręcz wrogo i agresywnie względem Strażników. Tacy ludzie stanowili margines, który zawsze musi być brany pod uwagę. Wyprzedzanie kolumny marszowej i bezsensowne burdy z policją wyrządzają jedynie straty wizerunkowe tysiącom uczestników. Nie ma na Marszu miejsca na prowadzenie prywatnych wojen, co gorsza zakrapianych uprzednio alkoholem.

Mając w pamięci poprzednie manifestacje 11.11, które kończyły się dużo poważniejszymi starciami z policją należy jasno powiedzieć: Straż Marszu odniosła skutek. Na trasie Marszu doszło do jedynie jednego poważniejszego incydentu, którym było spalenie budki ambasady rosyjskiej. Niektórzy próbują zrzucić na Organizatorów odpowiedzialność za walki pod lewackim squotem, czy spalenie pedalskiej tęczy na Placu Zbawiciela (sic!!!). Wydaje mi się, że są to osoby niepoważne, skoro uważają, że Organizator był odpowiedzialny za coś więcej niż trasa Marszu. To policja powinna zabezpieczyć Warszawę, czego nie zrobiła (dużo lepiej szły jej łapanki po Marszu, o czym później). Inną historią jest prawda o roli biednych mieszkańców squotu, którzy byli tak bezbronni i nieuzbrojeni, że rzucali z dachu m.in. koktajlami mołotowa. Wracając, jednak do sedna - porównując poprzednie lata w tym roku mieliśmy na trasie Marszu, zaledwie jeden incydent, podczas gdy w latach ubiegłych, szczególnie w 2011 roku można było mówił o prawdziwej wojnie na ulicach Warszawy. Liczba zatrzymanych wprawdzie wciąż rośnie, ale aby przekonać się o bezpodstawności zarzutów wystarczy obejrzeć, choćby ten link: TV REPUBLIKA W poprzednich latach głównym problemem były policyjne prowokacje, gdzie bandy zamaskowanych funkcjonariuszy podjudzały tłum i doprowadzały do zamieszek. Teraz, kiedy policja trzymała się z daleka od Marszu uroczystość wyglądała dużo, dużo spokojniej.

Oczywiście, funkcjonariusze i w tym roku nie potrafili zachować się godnie, mimo że przez większość czasu trzymali się z daleka od uczestników. W pewnym momencie Urząd Miasta Stołecznego Warszawa z tylko sobie znanych przyczyn postanowił rozwiązać zgromadzenie. Jest to decyzja dziwna, biorąc pod uwagę, że w poprzednich latach mieliśmy do czynienia z dużo większymi burdami na trasie Marszu, którego, mimo to nie rozwiązywano. Policja od razu przeszła do działania ogłaszając wszem i wobec, że zgromadzenie jest nielegalne i należy je opuścić. Miejscem docelowym była Agrykola, gdzie istniało zarejestrowane legalne zgromadzenie. Tutaj Strażnicy kierowali rzesze ludzi. Mimo to wielu uczestników z różnych względów postanowiło zakończyć świętowanie i udać się w swoją stronę, co uwzględniając prawa obywatelskie (prawo do przemieszczania się) w demokratycznym kraju powinno być całkiem normalne. Niestety, niekompetencja policji jest nieskończona. Od razu zaczęto polować na "wszystko co się rusza". Wyglądało to, jak klasyczna PRLowska obława, w sumie nic dziwnego - wiele osób wydających polecenia właśnie w komunistycznych służbach stawiało pierwsze kroki.

Nie jest najgorszym samo zachowanie policjantów, którzy jacy są wszyscy wiedzą. Oddziały bezmózgich, zindoktrynowanych politycznie i po zęby uzbrojonych degeneratów podnoszących rękę na własnych rodaków to norma w Republice Okrągłego Stołu. Najgorsze jest to, że zgodnie z nową ustawą policja ma nie tylko polityczne przyzwolenie, ale wręcz prawo do takich posunięć. Chyba tylko wydający komunikat "zgromadzenie jest nielegalne proszę się rozejść" wiedział, gdzie w ciągu sekundy ma rozejść się stutysięczny tłum...Skoro po chwili od wydania komunikatu ciągle panował jakichś ruch (policja chyba nie skojarzyła, że upuszczenie zgromadzenia może odbyć się wyłącznie przez poruszanie się) to zaczęto wyłapywać ludzi. W ten właśnie sposób brutalnie pacyfikowano m.in. rodziny, które wybierały się na frytki (patrz link z TV REPUBLIKA). Warto zaznaczyć, że policja wydając komunikaty wzywające do rozejścia się jednocześnie zaczęła okrążać cały teren tak, że ciężko było się z niego wydostać.

Podsumowując okiem Strażnika tegoroczny Marsz przebiegał bardzo spokojnie. Incydenty przy squocie, czy na Placu Zbawiciela nie mogą obciążać Organizatorów, którzy odpowiedzialni byli tylko za trasę Marszu. Jako Straż robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby Marsz przebiegał bezpiecznie i spokojnie. Kilku Strażników przypłaciło to własnym zdrowiem. Wszelka próba zrzucenia na nas odpowiedzialności za nieudolność policji mija się z prawdą. Policja mogłaby uczyć się od nas spokojnego przeprowadzenia manifestacji. Marsz Niepodległości pokazał, że obecność służb ściąga za sobą niepokoje i zachowania niechciane. Rozwiązanie Marszu i policyjna łapanka to sprawy wręcz kryminalne, które w normalnym kraju nie miałyby racji bytu. Nie dajmy się zniechęcić, niech w następnym roku będzie nas jeszcze więcej! Zachęcam ponadto do wstąpienia do Straży, jest wiele innych uroczystości, które należy zabezpieczyć. Zgłoszenia należy kierować na mail: narodowytomaszow@gmail.com

sobota, 2 listopada 2013

Narodowy Tomaszów pamięta o bohaterach

Jak wszyscy wiemy listopad jest miesiącem szczególnie ważnym dla nas Polaków. Dzieję się tak z dwóch względów. W początkowych dniach obchodzimy święta przypominające nam o przemijaniu, pozwalające zastanowić się nad swoim życiem, postępowaniem, zatrzymać się na chwilę w natłoku codziennych obowiązków i oddać hołd naszym bliskim zmarłym, natomiast 11 dnia tego miesiąca obchodzimy Narodowe Święto Niepodległości.

1 oraz 2 listopada w sposób szczególny musimy pamiętać o mogiłach i miejscach pamięci bohaterów, którzy oddali życie dlatego abyśmy żyli wolni w naszym kraju. Miejsca te upamiętniają bohaterów z bardzo różnych okresów, możemy tu choćby wymienić okres powstania styczniowego czy czasy II wojny światowej. Wiele z nich odnosi się również do czasów powojennych, gdzie spoczywają ludzie, którzy zostali zamordowani podczas trwania sowieckiego terroru na ziemiach Polski.

W tym roku włączyliśmy się aktywnie w akcje uprzątania miejsc pamięci w okresie przed świątecznym. Działania nasze, które przedstawimy poniżej stanowią nasz hołd oraz wyraz wdzięczności wobec osób, które oddały swoje życie w najważniejszej sprawie.
W różnych dniach października odwiedziliśmy i uprzątnęliśmy następujące miejsca pamięci:

a) Cmentarz wojenny w Błódku, gdzie spoczywają szczątki żołnierzy AK, którzy w okresie od października 1944 do marca 1945 roku więzieni byli w obozie na tym terenie przez NKWD oraz oddziały Urzędu Bezpieczeństwa

b) Pomnik poświęcony oficerom i żołnierzom Armii Krajowej pomordowanym przez NKWD w obozie zagłady w Błódku.

c) Miejsce pamięci poświęcone Janowi Leonowiczowi "Burcie" zamordowanemu w lutym 1951 roku przez oprawców z UB (miejscowość Nowiny).

d) Pomnik poświęcony żołnierzom AK walczącym z niemieckim okupantem w miejscowości Stara Huta koło Krasnobrodu

e) Cmentarz wojenny w Krasnobrodzie, gdzie znajdują się mogiły oraz pomnik żołnierzy z Armii Kraków, Armii Lublin, Wojsk Frontu Północnego. Na tym samym cmentarzu odwiedziliśmy też pomnik poświęcony powstańcom styczniowym walczącym pod Krasnobrodem.

Ponadto w dniach bezpośrednio poprzedzających listopadowe święta odwiedziliśmy oraz zapaliliśmy znicze w miejscach pamięci w naszym mieście. Były to następujące miejsca – pomnik Konstytucji 3 Maja, pomnik ku czci poległych na ziemi tomaszowskiej, pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego upamiętniający jego wizytę w Tomaszowie Lubelskim 20 marca 1921 roku, pomnik poświęcony żołnierzom Armii Krajowej, Izba Pamięci terroru komunistycznego „Smocza Jama”, pomnik poświęcony powstańcom styczniowym oraz pomnik insurekcji kościuszkowskiej.

Miejsc pamięci na Zamojszczyźnie oczywiście jest o wiele więcej, jednakże mając na uwadze, że akcję na taką skalę przeprowadzaliśmy po raz pierwszy, możemy ją uznać za w pełni udaną.

Cześć i chwała bohaterom !